Film powstawał przez 16 lat i zawiera m.in. wstrząsające obrazy nakręcone w klinikach aborcyjnych i szpitalach, sceny z protestów ulicznych zorganizowanych przed przeciwników aborcji oraz wypowiedzi zwolenników legalizacji zabijania dzieci nienarodzonych.
Sam tytuł odwołuje się do wizji opisanej w 20 rozdziale Apokalipsy św. Jana, który może symbolizować piekło, ale również unicestwienie i stan całkowitej nieświadomości.
Recenzentka filmowa New York Times'a podkreśla, że dokument jest inny niż wszystko, do czego Amerykanie się przyzwyczaili. Przyznaje, że pokazywane tu sceny i zdjęcie są wyjątkowe drastyczne i niekiedy widz nie będzie mógł ich fizycznie znieść. W ponad dwuipółgodzinnym filmie nie ma klasycznej narracji, pojawiają się jednak osoby, które prezentują swoje poglądy i stanowiska w sprawie aborcji, przedstawiają świadectwa własnych doświadczeń, reżyser korzysta niekiedy z sond ulicznych i archiwalnych nagrań. Wśród rozmówców są miedzy innymi Alan M. Dershowitz, Noam Chomsky czy Peter Singer.
Dokument przemawia przede wszystkim jednak obrazem. Według dziennikarki NYT decyzja, by operować jedynie czernią i bielą, miała podobne przesłanki jak w przypadku "Listy Schindlera". "Zbyt dużo krwi odstraszyłoby widzów. Nieobecność koloru osłabia nieco siłę poszczególnych scen, co pozwala widzowi nie odwracać wzroku" - pisze Manohla Dargis.
Szokujące sceny ukazują szczegółowy przebieg kilku aborcji. Są zdjęcia kobiety, która nie przeżyła zabiegu aborcyjnego w jednym z motelowych pokojów. Niektóre materiały reżyser uzyskał dzięki organizacji "Operation Rescue" grupującej amerykańskich działaczy pro-life.
Kaye zaczynał od kręcenia reklamówek. W 1998 roku wyreżyserował "American History X"( Więzień nienawiści) o charyzmatycznym neonaziście. Pracę nad "Jeziorem ognia" rozpoczął na początku lat 90. ubiegłego wieku."
źródło KAI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz