Anda Rottenberg nigdy nie była ulubienicą konserwatystów. Była szefowa Zachęty wydała w ostatnim czasie dwie książki. Jedna z nich pt. „Proszę bardzo" jest swoistym rozliczeniem z własną przeszłością. Portal "Frondy" przytoczył fragmenty wywiadu jakiego pani Rottenberg jakiego udzieliła „Dziennikowi".
O macierzyństwie:
- Zapewne mój syn był taki jaki był, bo to ja go urodziłam i wychowałam. Bo miał takiego, a nie innego ojca, bo się z nim rozstałam, a ja powtarzałam błędy wychowawcze swoich rodziców - mówi Anda Rottenberg „Dziennikowi", i dodaje - Syn nie potrafił sobie poradzić z wolnością, jaką mu dawałam.(...)
O wnuczce:
Kiedy syn przyprowadził do domu swoją drugą, siedemnastoletnią narzeczoną, która była w ciąży, Anda Rottenberg namawiała ich do aborcji. - Mówiąc kolokwialnie łaska boża czuwała nad nami i na szczęście do aborcji nie doszło i pojawiła się Zosia. Ilekroć pomyślę, że mogłoby jej nie być, ogarnia mnie paraliż - wspomina Rottenberg.
- W tamtym okresie codziennie myślałam, by skoczyć z balkonu i skończyć ze wszystkim, miałam głęboką depresję, ale nie mogłam rzucić na pół roku pracy w Zachęcie, aby pójść do szpitala na leczenie. Przecież wszyscy patrzyli na mnie i czekali na wsparcie.(...)
Więcej : Anda Rottenberg - sparaliżowana myślą o aborcji, fronda.pl 26.03.2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz